– Skala uchybień w Szpitalu Południowym jest
ogromna. To skandaliczna sytuacja, która może się negatywnie odbić na życiu i
zdrowiu warszawianek i warszawiaków. Rządowy pełnomocnik działa tu od marca
tego roku. Mamy związane ręce, nie możemy pomóc. Dlatego dziś wystawiamy
rządowi symboliczny rachunek
– mówi Rafał Trzaskowski, prezydent m.st.
Warszawy. – Jeśli
sytuacja się nie zmieni i pełnomocnik nie zostanie odwołany, placówka, na
której budowę Warszawa wydała ok. 400 mln zł, będzie w stanie upadłości

dodaje.

Podczas konferencji zaprezentowano symboliczną
fakturę dla rządu na 20 mln zł wystawioną przez mieszkańców Warszawy.

Ta
faktura to symbol, ma przedstawić to, co stało się w Szpitalu Południowym po
tym, jak został nam bezpodstawnie zabrany
. O błędach popełnionych przez rządowego pełnomocnika, byłą prezeskę Szpitala
Solec, mówiliśmy już wielokrotnie. Interweniowaliśmy w tej sprawie u konkretnych
osób i instytucji – wciąż bezskutecznie. Teraz niestety spełnia się
najczarniejszy scenariusz – placówka przygotowana do leczenia pacjentów stoi
pusta i z każdym dniem generuje koszty. Ostrzegaliśmy przed taką sytuacją, ale
osoby za nią odpowiedzialne pozostawały głuche na nasze apele. Miasto utraciło
władztwo nad szpitalem, a dokładnie nad spółką w skład której wchodzą dwa
szpitale tj. szpital Solec i szpital Południowy. Minister zdrowia zawiesił
wszystkie organy spółki. Tym samym nie może być mowy o tym, aby pokrywać straty
spółki i np.: dokonywać dokapitalizowania spółki
– dodaje Renata Kaznowska,
zastępczyni prezydenta m.st. Warszawy.

Brak pacjentów i rosnące zadłużenie

W szpitalu przewidziano miejsca na 300 łóżek
dla pacjentów z koronawirusem. Mimo to, większość z nich wciąż stoi pusta – od
wielu tygodni liczba pacjentów w placówce nie przekracza 20 osób, w ubiegłym
tygodniu było to jedynie 7 chorych. W szczycie swojej
wydolności placówka przyjęła 150 osób – wykorzystano więc tylko 50 proc.
potencjału szpitala.

Obecne zadłużenie placówki utrudnia jej
bieżące funkcjonowanie. Brak funduszy może mieć negatywny wpływ na dostawy
leków czy wyrobów medycznych, a także na zdolność do wypłacania wynagrodzeń
zatrudnionemu tam personelowi medycznemu. Ewentualne braki kadrowe przełożą się
natomiast na ograniczanie dostępności i jakości świadczeń zdrowotnych w stolicy.

Z
informacji z różnych źródeł wiemy, że zadania związane ze zwalczaniem
koronawirusa w Szpitalu Południowym nie są należycie realizowane.
Otrzymywaliśmy szereg skarg zarówno od pacjentów, jak i od personelu
zatrudnionego w placówce. W obecnej sytuacji szpital nie jest przygotowany na
nadejście kolejnej fali epidemii. To igranie ze zdrowiem i życiem pacjentów

– podkreśla Renata Kaznowska.

Konieczna pilna interwencja

Szpital Południowy zaraz po uruchomieniu stał
się szpitalem tymczasowym, przeznaczonym dla pacjentów z koronawirusem. Do
zarządzania placówką, decyzją ministra zdrowia, wyznaczono rządowego
pełnomocnika. Warszawa od samego początku odwołuje się od tej decyzji. W maju,
kiedy pandemia ustępowała, miasto wnioskowało u ministra oraz u prezesa
Narodowego Funduszu Zdrowia o oddanie placówki i pozwolenie na uruchomienie
oddziału rehabilitacji pocovidowej. Celem było również rozpoczęcie przenoszenia
oddziałów ze szpitala Solec, który wymaga kapitalnego remontu.

W tym miesiącu skierowano kolejne pisma, tym
razem adresowane do premiera, ministra i do wojewody mazowieckiego. Władze stolicy
domagają się pilnej interwencji i zwrócenia placówki miastu. Szpital wymaga
doposażenia i uruchomienia oddziałów specjalistycznych (m.in. chirurgii
ogólnej, kardiologii i chorób wewnętrznych oraz ginekologii i położnictwa).

Wyczekiwana
miejska inwestycja

Budynek Szpitala Południowego jest złożony z
trzech pięciopiętrowych modułów. Powierzchnia użytkowa obiektu wynosi ponad 40
tys. m², co odpowiada powierzchni blisko sześciu boisk do piłki nożnej. Inwestycja
stolicy była wyczekiwana przez mieszkańców południowych dzielnic – Ursynowa i
Wilanowa – oraz sąsiadujących z Warszawą miejscowości
.